O zdradzie dowiedziałam się ostatnia, ale i tak dałam mężowi niezłą nauczkę!

Z życia wzięte

Maj 29, 2022
O zdradzie dowiedziałam się ostatnia, ale i tak dałam mężowi niezłą nauczkę!

Pani Kalina swoją historią chętnie dzieli się ze znajomymi. Teraz postanowiła opowiedzieć ją na naszych łamach. Zapraszamy do lektury kolejnego opowiadania z cyklu „Kobiece historie mają moc”.

Często spotykam na swej drodze kobiety, które nie mogą pozbierać się po zdradzie. Zawsze opowiadam im swoją historię i to pomaga im uporać się uczuciem wstydu, żalu i bezradności. Bo czy to nasz wstyd, że mężczyzna zdradza? Nie! Nie możemy więc za to obwiniać siebie. Tak uważam ja – kobieta zdradzona, ale znająca swoją wartość. Myślę, że czas się podzielić swoją historią i pokazać ją nie tylko najbliższym, ale całemu światu.

Było lato. Wielkimi krokami zbliżała się nasza 25. rocznica ślubu. Pełna ekscytacji szykowałam przyjęcie, zapraszałam gości. Mojego entuzjazmu nie podzielał jednak mąż, ale nie przykładałam do tego wagi. Mężczyźni tak mają – usprawiedliwiałam go w duchu.

My, kobiety wszystkie swoje emocje pokazujemy światu. Mężczyźni nie są tacy wylewni. Mniej mówią, nie lubią opowiadać romantycznych historii, zamiast obsypywać nas kwiatami wolą naprawić cieknący kran czy po prostu zrobić kolację. Tak myślałam, dopóki nie zobaczyłam męża z kochanką.

Pewnego wieczoru zadzwoniły do mnie koleżanki z pracy. Nie mówiąc, o co chodzi, kazały mi przyjechać do pobliskiej restauracji. Ku mojemu zdziwieniu był tam nie kto inny niż mój mąż. Od dawna tam przychodził z kochanką, więc o zdradzie wiedzieli wszyscy oprócz mnie.

Ich słowa, gesty i czułości były jednoznaczne. Nagle okazało się, że Karol potrafi jeszcze z błyskiem w oku spojrzeć na kobietę. Potrafi kupić kwiaty, być elegancki, szarmancki. Niestety, nie dla mnie. Kiedy zaczęli się namiętnie całować, doszło do mnie, że to koniec.

Wyszłam z restauracji, obmyślając plan zemsty. Pomimo szybkiego rozwoju sytuacji postanowiłam wyjść z twarzą. Zbliżał się nasz jubileusz, a ja nie zamierzałam go odwoływać. Właśnie na nim miałam zgotować mu piekło.

Jak postanowiłam, tak zrobiłam. Gdy tylko impreza się zaczęła, zabrałam głos. Podziękowałam mu za wszystkie wspólne lata, ale zupełnie inaczej niż wszyscy się tego spodziewali. Wygarnęłam mu to, co mnie bolało, a na końcu przyznałam, że współczuję jego kochance być z takim facetem.

– Życzę miłej zabawy na naszej imprezie rozwodowej! – krzyknęłam wesoło i poprosiłam o wniesienie tortu.

Goście stali jak wryci, mąż prawie zapadł się pod ziemię. Próbował coś mówić, tłumaczyć, ale na nic. Ja tu miałam ostatnie słowo i było ono nieodwołalne.

Przy całym tym zamieszaniu ja spokojnie pałaszowałam wspaniałe jedzenie. Awanturę mojemu mężowi zrobiła „mamusia”, więc z podkulonym ogonem opuścił imprezę. Zobaczyliśmy się dopiero na rozprawie rozwodowej. Chciał wrócić, przepraszał. Ale nie ze mną takie numery.

Choć informacja o zdradzie boli, to nie koniec świata. To okazja, by z podniesioną głową zacząć od nowa.

 

„Kobiece historie mają moc” - teraz czas się nimi podzielić!

 

Fot. freepik

 

 

 

 

dr Barbara Górnicka-Naszkiewicz

Maj 29, 2022

Komentarze

Dodaj komentarz
Komentarz
Podpis
Adres e-mail
Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany
Zatwierdź

Powiązane artykuły