Już nic nie muszę, ale chcę! Z cyklu „Kobiece historie mają moc!”

Z życia wzięte

Maj 15, 2022
Już nic nie muszę, ale chcę! Z cyklu „Kobiece historie mają moc!”

Pani Joanna opowiedziała nam swoją historię, by zachęcić inne kobiety do zmiany. Przeczytaj koniecznie kolejny artykuł z cyklu „Kobiece historie mają moc!”

W naszej rodzinie rządził ojciec. Codziennie obserwowałam jak mama jest mu całkowicie oddana i posłuszna. Ona z kolei podporządkowała sobie mnie. Nigdy nie było dyskusji, nie mogłam mieć swojego zdania. Tak też żyły inne dzieci kiedyś i nikt do nikogo nie miał pretensji. Takie czasy.

Tradycyjne wychowanie przełożyło się na moją młodość i dorosłość. Zawsze ważny był ktoś inny, a moje zdanie zupełnie się nie liczyło. Tak też było w moim małżeństwie. Nie mogę powiedzieć, że było mi źle. Mój mąż był wspaniałym człowiekiem, kochającym mężem i troskliwym ojcem.

Ja byłam gdzieś na drugim planie, a nawet w tle. Wcale nie było mi z tym źle. Do takiej roli przygotowywałam się przecież wcześniej. Podświadomie jednak czułam, że podzieliłam los swojej matki, całkowicie podporządkowanej mężczyźnie. 

Pewnego razu mąż zasłabł. Okazało się, że ma guza na nerce. Zaczęła się walka o życie. Wszystko to teraz było na mojej głowie. Podejmowanie decyzji, szukanie ratunku i, niestety, śmierć. Długo nie umiałam się z nią pogodzić, ale żeby przetrwać samotność musiałam mieć pomysł na siebie. Sąsiadka namawiała mnie, aby wstąpić do Klubu Seniora. Zupełnie nie wiedziałam, co miałabym tam robić. Miałam dość jej nalegania, więc pomyślałam, że pójdę raz i da mi spokój. Zostałam tam jednak na dłużej. 

W Klubie Seniora poznałam osoby o podobnych doświadczeniach. Zrozumiałam, że mam w sobie siłę, która czekała uśpiona właśnie na ten moment. Teraz albo nigdy. Zawsze żyłam tak, jak chcieli inni. Postanowiłam, że będę żyć po swojemu.

Tak naprawdę nie miałam wyjścia. Mama już nie żyła, dzieci nie mam. Dalsza rodzina i sąsiedzi odwiedzają mnie od czasu do czasu. Jestem zdana sama na siebie. 

Spotkania z klubowiczami to moja odskocznia od trosk codzienności. Tu ładuję baterie. Teraz to mój drugi dom, gdzie czekają na mnie przyjaciele. I co najważniejsze – nauczyłam się żyć po swojemu.

Rok temu zaproponowano mi wolontariat. Pomaganie innym daje mi dużo satysfakcji. Nowe doświadczenie zbudowało nową mnie. Dziś jestem silna i tą siłą chętnie się dzielę. Nie dlatego, że muszę, ale dlatego, że chcę. 

Każda z nas powinna zamienić „muszę” na „chcę”. Mała różnica, ale zmiana ogromna. Jeśli nie żyjesz tak jak chcesz dzisiaj, to kiedy to zrobisz?  

 

Fot. freepik

dr Barbara Górnicka-Naszkiewicz

Maj 15, 2022

Komentarze

Dodaj komentarz
Komentarz
Podpis
Adres e-mail
Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany
Zatwierdź

Powiązane artykuły